Jak zostać psychologiem szkolnym. Ręce kobiety piszące na klawiaturze. Na jednej widać zegarek. W tle kubek z herbatą. Napis w prawym dolnym rogu- Jak zostałam psychologiem szkolnym.

Praca w oświacie wydaje się prosta, łatwa i przyjemna. O zatrudnienie w szkole i przedszkolu jest po zmianie przepisów zdecydowanie łatwiej. A co potem? Jak zostać psychologiem szkolnym? Czy wystarczą Ci wiedza i umiejętności zdobyte na studiach? Co Cię zaskoczy? Czego prawie na pewno możesz się spodziewać? Przeczytaj pierwszą część mojej historii i dowiedz się, jak może wyglądać proces stawania się psychologiem szkolnym. Jeśli już pracujesz, może się w niej choć trochę odnajdziesz?

Jak zostać psychologiem szkolnym

Kiedy zaczynałam pracę 13 lat temu (to już tak dawno???) doświadczona koleżanka powiedziała: Praca sama będzie Cię znajdować. 

Nie wierzyłam. Rzeczywistość okazała się jednak inna – pracując z ludźmi z różnych środowisk, dowiadywałam się o możliwości zatrudnienia w różnych miejscach. Byłam w trakcie urlopu macierzyńskiego, nie planowałam wracać do pracy na etat szybciej niż po roku. Zadzwoniła moja późniejsza koleżanka, czy nie byłabym zainteresowana pracą 1-2 dni w tygodniu w szkole. Porozmawiałam z dyrekcją, ustaliłyśmy warunki, a ja rozpoczęłam swoją wielką przygodę w trakcie roku szkolnego.

Chciałabym napisać, że wszystko szło jak z płatka. Że te “kilka godzin” to była czysta przyjemność i oderwanie się od obowiązków związanych z noszeniem malucha (a duuuużo tego noszenia mieliśmy z mężem). Jednak było inaczej.

Wszystko (prawie) było nie tak – nie wiedziałam dokładnie, czego ode mnie oczekują, albo musiałam tłumaczyć, że nie mogę robić takich rzeczy na terenie szkoły (np. diagnozować intelektu). Nagle stałam się specjalistą od wszystkich spraw typu:

“Jaś pobił Krzysia, weź coś zrób”

“Grześ chodzi po sali lekcyjnej bez sensu i “rozwala” lekcje”

“Proszę Pani, ktoś założył na mnie grupę hejtującą”

“Co zrobimy z Karoliną, ma już 6 niedostatecznych z matematyki w tym semestrze”

“Kasia powiedziała, że się zabije”.

Chyba nie muszę wspominać, że pracując głównie jako terapeuta dzieci przedszkolnych w spektrum nie miałam dużego doświadczenia w tych tematach? Posiadałam przygotowanie pedagogiczne, ale… przepisy tak bardzo się zmieniły w ciągu 8 lat, że od strony praktycznej niewiele mi dawało.

Psycholog szkolny i … dokumentacja – jak sobie radzić?

Do tego doszły dokumenty. Tony dokumentów. Drastyczna zmiana przepisów dotyczących udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej w 2017 roku, która niosła ze sobą konieczność przygotowania i dostosowania zawartości wielu dokumentów. Tak, wiem, użyłam słowa – dokumenty – 3 razy w 3 następujących po sobie zdaniach. Jeszcze zbyt mało. Moja praca składała się w 60-70% z dokumentów. Wypełniania, czytania, dostosowywania, uczenia się jak je tworzyć i wypełniać. Tego się nie spodziewałam. Ratowało mnie to, że miałam ponad pół godzinny dojazd do pracy komunikacją miejską. Całkiem sporo można przeczytać w drodze do i z pracy, albo czekając na przystanku.

Pracowałam z uczniami, spotykałam się z rodzicami, z zespołami uczącymi, z klasami… Próbowałam budować relacje z kadrą i z dziećmi oraz budować swoją pozycję eksperta.

Jak zostać psychologiem szkolnym – podsumowanie pierwszego roku pracy

Pierwszy rok zakończyłam z radością, że mam już większość zapoznawania się z “dokumentami” za sobą. Byłam jednak świadoma, że to nie koniec mojej przygody z uczeniem się. Po pierwsze, nie wiem jeszcze wszystkiego o pracy w szkole. Po drugie – potrzebowałam konkretnych technik do pracy z grupą i ze starszymi uczniami. Po trzecie – wiedziałam, że muszę się doszkolić z technik interwencyjnych i prewencyjnych, a także podzielić się obowiązkami z pedagogiem szkolnym. Stałam na tarczy, ale niewiele brakowało bym się poddała.

Wspominam ten pierwszy rok z rozrzewnieniem, klepię się po ramieniu i mówię: “Dałaś radę. Wykonałaś tytaniczną pracę, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości, która miała być tak łatwa i przyjemna.” Nie zrozumcie mnie źle – wiem, że każdy, kto trafia jako nauczyciel do systemu oświaty musi zderzyć się z machiną uwierzytelniania własnej pracy i własnych decyzji. Nie jestem wyjątkowa. Po prostu – rozpoczynając pracę – spodziewałam się czegoś innego. Uwielbiałam spotkania z uczniami, prowadzenie grup, rozmowy z dziećmi i rodzicami, poszukiwanie rozwiązań wraz z nauczycielami. Poznałam wielu wspaniałych nauczycieli, rodziców i dzieci. Przede wszystkim – poznałam szersze spektrum dziecięcych i młodzieżowych trudności, oraz możliwości radzenia sobie z nimi, które wypływały wprost od uczniów. Wystarczyło dać przestrzeń. 

Psycholog szkolny – plany na kolejny rok szkolny

Było tylko jedno ALE. Wiedziałam, że do przyszłego roku szkolnego potrzebuję się lepiej przygotować. Nie czułam jeszcze, że mogę się nazywać “psychologiem szkolnym”. Miałam cel, na te tak „dłuuuugie” nauczycielskie wakacje:

  • przygotować warsztat pracy (wzory wywiadu, notatek,  spotkań z uczniem, przebiegu zajęć grupowych itp.)
  • stworzyć system zarządzania zadaniami i czasem, by ograniczyć czas spędzany na pracy do minimum
  • ulepszyć wzory dokumentów szkolnych i umieścić je w chmurze, żebym miała do nich dostęp z każdej sali/gabinetu
  • ulepszyć komunikację z kadrą nauczycielską i specjalistami szkolnymi

Ufff, dużo tego.

Jak dalej potoczyła się moja szkolna historia, dowiesz się w drugiej części wpisu, już za tydzień. 📌

Autopromocja. Wpis jest częścią wpisów związanych z eBookiem dla początkujących psychologów szkolnych.

Chcesz skorzystać z moich doświadczeń i ułatwić sobie start w pracy? Mój e-book dla początkujących psychologów szkolnych jest dla Ciebie!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *