Czy warto inwestować w coś, co jest Twoją mocną stroną? Czy nie lepiej zajmować się naprawianiem swoich wad i cieszyć się z tego, co już masz? Niekoniecznie. Nie zdziwi Cię pewnie fakt, że niektóre rzeczy przychodzą Ci łatwiej (np.: pisanie wypracowań) a inne gorzej (np.: zrozumienie reguły prawej dłoni). W szkole było tak, że jak się umiało na piątkę z polskiego, to dobrze by było, żeby z matematyki, fizyki i WF również mieć 5. W pracy czasem też dostajesz feedback – z tym już radzisz sobie świetnie, przyłóż się trochę do tego i tego. Czy ma to sens? Otóż okazuje się, że niekoniecznie. Spróbuję pokazać, dlaczego warto poznać swoje talenty i jak zamienić je w supermoce (mocne strony). Przygotujcie sobie coś do picia, bo będzie długo.
Dzisiejszy wpis pokazuje moją przygodę (ponad dwuletnią) z talentami (w rozumieniu Instytutu Gallupa).
Początek przygody z TALENTAMI – co to są te mocne strony?
O teście Gallupa słyszałam najpierw na studiach – ale mgliście, jako o narzędziu które stosują firmy by podnieść produktywność swoich pracowników. Prawie dekadę później słyszałam jak znajome ze studium komunikacji bez przemocy rozmawiają o swoich Top 5. Trochę mnie to zaciekawiło, jednak nie na tyle, żeby zgłębić temat. Szczególnie, że osoby te zrobiły test, ale nie poszły dalej – zastanawiały się jak one z takimi beznadziejnymi talentami mogłyby zarabiać pieniądze – przecież w naszej kulturze np. za bycie empatycznym nikt nikomu nie zapłaci (albo nie tyle, ile one by potrzebowały). Niedługo potem odkryłam Olę Budzyńską i jej Klub Pań Swojego Czasu. No, w końcu coś dla kobiet i matek, bez namawiania do wstawania o 5 rano czy tworzenia nie wiadomo jakich list zadań. Byłam na macierzyńskim, rozważałam zmianę pracy – a w klubie zapowiadano 2 interesujące mnie ścieżki – o zmianie zawodowej i o mocnych stronach. Odłożyłam potrzebne pieniądze i dołączyłam na pół roku do Klubu PSC. Poznałam Dominika Juszczyka (wirtualnie oczywiście) a jego podejście do rozumienia ludzi i talentów skłoniło mnie do wykupienia badania w instytucie Gallupa – tam akurat była zniżka, więc wykupiłam od razu pełen raport dla 34 cech (był dostępny w cenie Top 5). A kto nie lubi okazji? 😉 Chciałam się dowiedzieć w którą stronę iść, by pracować mądrze, a nie ciężko. Ciężkiej pracy miałam już dość, a od wykonywania ciągle tych samych powtarzalnych czynności zaczynałam wariować. Gdy przeczytałam wyniki, wiedziałam już, dlaczego tak ciężko znoszę brak czasu dla siebie i na aktywność umysłową. Moja przygoda z talentami dalej trwa – i wcale nie jestem na końcówce.
PS. Zniżki rzadko się zdarzają, warto zapisać się na newsletter – swój otrzymuję raz w miesiącu – więc o spamie nie ma mowy.
Po co robić Clifton Strenghts (tzw. Test Gallupa)?
Znając swoje talenty – poznajesz to co w Tobie najlepsze, w co warto inwestować czas i środki by ułatwiło Ci to życie – i zawodowe, i osobiste. Dowiesz się, jakie są Twoje wzorce zachowania (lub potwierdzisz swoje przypuszczenia). Dostaniesz też informacje co zrobić, żeby te wzorce Ci pomagały – a nie, sabotowały codzienność. Nie dowiesz się jaka praca będzie dla Ciebie najlepsza – talenty nie tyle decydują o tym, co robisz, ale jak to robisz. W skrócie – to co robisz będziesz robić w zgodzie ze sobą.
Moja historia
Osobiście uważam to podejście za bardzo pomocne – w 2020 roku zrobiłam badanie, pełna obaw, że zapłacę za wróżbę oderwaną od rzeczywistości. Tak się jednak nie stało. Po przeczytaniu opisów moich talentów w głównej piątce doznałam olśnienia. A więc to dlatego mam problem z tym i z tym (np:. z wyrzucaniem rzeczy, zamykaniem okien przeglądarki – na telefonie miałam ich ostatnio 43 – bo “się przydadzą”; kasowaniem zdjęć, kupowaniem książek z zakresu różnych dziedzin – od historii świata, przez fizjoterapię po poradniki i podręczniki do różnych metod psychoterapii, a także z ciągłym rozpamiętywaniem swoich zachowań i zmienianiem sposobów robienia czegoś – np przechowywania przypraw w kuchni). Moje talenty Top 5 to:
- Input – Zbieranie
- Ideation – Odkrywczość
- Intellection – Intelekt
- Relator – Bliskość
- Learner – Uczenie się
Podzielę się tym, jak inwestuję w mój pierwszy talent, który bywa w dalszym ciągu źródłem frustracji. Jest coraz lepiej, ale tyle lat nawyków i baaaaardzo silna potrzeba gromadzenia danych (i rzeczy, i pomysłów, i idei) nie są łatwe do ogarnięcia. Podlewam i wyrastają mi coraz ładniejsze kwiatki, a nie – głównie perz.
Oczywiście po przeczytaniu wyników, mogłabym zastanowić się nad sobą w kategoriach problemów, i na tym pozostać. Tak już mam, nic się nie da z tym zrobić. Na starość odkopią mnie spod sterty książek. Mogłabym też zaprzeczyć, że to mój talent i postarać się zmienić za wszelką cenę: No no no, musisz się nauczyć wyrzucać rzeczy i dane, bo niedługo zostaniesz ZBIERACZEM, i nie da rady przejść między pokojami. Albo: co to za talenty, niczego nie mogę dokończyć, zaczynam z setką pomysłów i nie mogę wybrać w którą stronę iść dalej… Mogłabym. W tym przypadku zaufałam innym, którzy przeszli przez tę drogę, i – potykając się, wyruszyłam na poszukiwania rozwiązań skrojonych na moją miarę.
Gdy usłyszałam, że talenty mogą być niedojrzałe i dowiedziałam się, co to znaczy – doznałam kolejnego olśnienia. Czyli moje problemy (np. ten z nadmiarem rzeczy, zdjęć i plików na dysku) wiążą się z tym, że nie opracowałam odpowiedniego sposobu zarządzania moją mocną stroną. Już w V-tej klasie podstawówki prowadziłam zeszyt z “ciekawostkami” wypisywanymi ręcznie ze Świata Wiedzy. Nie przetrwał długo, gdyż został dość mocno wyśmiany przez koleżanki i kolegów z klasy, a także dlatego, że trudno było mi wybrać co zapisać a co nie – ale, był to jeden z pierwszych przejawów talentu Input – czyli Zbieranie, w moim życiu. Tylko co by tu zrobić, żeby nie utonąć – na początku myślałam, żeby selekcjonować i wyrzucać. Ale to się nie sprawdzało. Pojawiały się kolejne rzeczy, na nowo ściągnięte pliki… Trochę sytuację poprawiło wprowadzanie we wszelkich możliwych programach opcji wyszukiwania, ale … dalej nie rozwiązywało to mojego problemu.
Po jasnym określeniu co chcę zbierać – wiedzę (hehehe – czy ktoś tu widzi jakieś zawężenie?) zaczęłam poszukiwać rozwiązań strategicznych. Po kilku przekształceniach metod opisanych w Getting Things Done (Davida Allena) sytuacja dokumentów papierowych się poprawiła. Jestem w stanie znaleźć większość rzeczy, których potrzebuję (chyba, że zapomnę w jaki sposób mogłam opisać teczkę – język polski obfituje w słowa o podobnym znaczeniu…)
A co z resztą? Jak mam robić notatki, zapisywać różne rzeczy, żeby je potem znaleźć. Opcja z notestem czy tysiącem zeszytów nie działała. Próbowałam Evernote, One Note (to ostatnie było tak niezgodne z moim sposobem myślenia, że zrezygnowałam po kilku dniach i kilku próbach przypomnienia sobie gdzie i co i jak wstawiłam – ale to ja, sama sprawdź, czy to dla Ciebie!). A potem odkryłam Zettelkasten. Zaczęła się moja roczna przygoda z poznawaniem metody i wypróbowywaniem jej na moje własne potrzeby – nagle okazało się, że nie muszę niczego dzielić na foldery, że mogę łączyć w jednym programie tysiące plików (nie mam tyle na razie, oczywiście- stworzenia każdego wpisu zajmuje bowiem czas, a jako matka 2 maluchów, nieprzerwanego czasu przed komputerem mam niewiele, a blog sam się nie napisze) między sobą i wyszukiwać je wg. różnych kryteriów i powiązanych ze sobą grup, dodatkowo nie ma znaczenia, czy będą tam informacje z psychologii, psychoterapii, gotowania czy uprawy rzodkiewek albo czytania umów prawnych – wszystko wpisuję w jedno miejsce, jako osobne “kęsy” informacji, łącząc je z innymi kęsami. Dodatkowo dodaję źródła do informacji, więc nie tracę ważnych danych, które mogą się przydać (no, jak nazywał się ten gość co robił te badania, no wiesz o….). Zettelkasten może być papierowy lub cyfrowy – co kto woli. Próbowałam papierowego – bo lubię papier i pisanie ręczne, jednak szybciej jest – dla mnie- w formie cyfrowej. Korzystam z programu Zettlr (https://www.zettlr.com/) do tworzenia bazy wiedzy, a z JabRef (https://www.jabref.org/) do zapisywania źródeł. Oba są całkowicie darmowe. Opcji jest oczywiście o wiele więcej – i płatnych i bezpłatnych. Więcej o Zettelkasten przeczytacie tutaj: https://zettelkasten.de/posts/overview/
Jeśli masz mniej czasu lub nie czytasz po angielsku – zachęcam Cię do przejrzenia prezentacji: https://bit.ly/3SpJwAJ
Szybko się okazało, że metoda Zettelkasten – o ile wydawała się idealna do moich celów, o tyle trudniej było z jej zastosowaniem. Zettlr nie działa na smartfonach, tabletów nie cierpię – pisanie na klawiaturze ekranowej to jakiś koszmar, a informacje i pomysły pojawiały się w takich miejscach, w których odpadało pisanie na kartce lub na komputerze. Przeglądając różne aplikacje, zdecydowałam się na zainstalowanie Google Keep. Łatwo się dodaje nowy wpis, można załączyć zdjęcie, aplikacja ma również opcje wyszukiwania i przypięcia notatki do głównej tablicy, ustawienia przypomnienia. Dodatkowo po zalogowaniu do konta google na komputerze mogę skopiować treść notatki w inne miejsce. Mi to w zupełności wystarcza. W telefon, który mam prawie zawsze przy sobie, wpisuję wszystko to, co może się przydać – pomysły, wnioski, nowe książki warte przeczytania, cytaty z książek czytanych w aplikacji, idee do sprawdzenia. System nie jest jeszcze idealny, ale dopracowuję go z każdym miesiącem. Już nie jestem zła, że Zbieranie to mój główny talent. Polubiliśmy się.
Pracując z kursoksiążką “Czas na twoje mocne strony” dowiedziałam się, że dojrzały talent, jako moja “supermoc” wnosi pewne wartości – Zbieranie wnosi namacalne narzędzia ułatwiające mi rozwój i działanie. Jednak muszą być spełnione pewne warunki – potrzebuję przestrzeni (takiej jak moje aplikacje) bym mogła gromadzić to, co zbieram (Juszczyk, Angerman-Kowalska 2022, s. 52, 59). Teraz daję sobie wolność na posiadanie takiej przestrzeni – to nie moja fanaberia. Potrzebuję jej, by działać w zgodzie ze sobą. Oczywiście mogłabym zainwestować też w kilka lat psychoterapii i się pozbyć tego talentu, albo zmniejszyć jego oddziaływanie na moje życie. Po co, jeśli mogę go zaprzęc do pracy na moją korzyść? Co ciekawe, wiedząc że mam tendencję do zbierania łatwiej mi odpuścić zbieranie niektórych rzeczy. Koncentruję się na tych, które są dla mnie najważniejsze. To właśnie świadczy o dojrzałości talentu (a raczej o jego dojrzewaniu – w moim przypadku).
Opisałam moją przygodę z talentami i rozwojem osobistym, bo właśnie teraz się tym zajmuję – skupiam się na mocnych stronach. Kilka tygodni temu zakupiłam kursoksiążkę Czas na twoje mocne strony – autorstwa Dominika Juszczyka i Malwiny Angerman-Kowalskiej (https://www.paniswojegoczasu.pl/sklep/czas-na-twoje-mocne-strony/ ). Próbuję zrozumieć jak działać w zgodzie z moimi talentami, by to co robię było jak najbardziej efektywne. Jeśli również masz ochotę sprawdzić, jaką lekkość w działaniu mogą Ci dać Twoje mocne strony – zapraszam do zapoznania się z nią i wykonania badania Clifton Strenghts. Mam nadzieję, że przekonałam Cię, że warto inwestować w siebie.
Informacja:
Nie współpracuję z Instytutem Gallupa, Dominikiem Juszczykiem, Olą Budzyńską ani właścicielami aplikacji i zasobów linkowanych w tym wpisie. Treści przekazywane przez wspomniane osoby pomogły mi w stawaniu się lepszą wersją siebie. Opisuję podejście związane z talentami (i moją osobistą historię rozwoju osobistego) bo jest ono dla mnie pomocne, stanowi ciekawą alternatywę do tych skupiających się na wyrównywaniu braków.
Linki:
https://zettelkasten.de/posts/overview/ – najszerszy zasób opisujący jak działa zettelkasten, z przykładami notatek i dokładnymi wskazówkami, jak robić, a jak nie, żeby nie zamienić w śmietnik naszego pudełka z notatkami (gdy zaczynałam swoją przygodę w 2019 roku, po polsku pojawiały się jakieś pojedyncze teksty, dopiero zettelkasten.de rozwiewał moje wątpliwości i nauczył wszystkiego w temacie co potrzebowałam wiedzieć)
https://lifegeek.pl/zettelkasten– o zettelkasten po polsku, jak inni używają
https://www.paniswojegoczasu.pl/sklep/czas-na-twoje-mocne-strony/ – książka: Czas na twoje mocne strony.
Prezentacja o zettelkasten: https://bit.ly/3SpJwAJ
Uwaga: prezentacji możesz używać, zmieniać szatę graficzną itp, jednak zadbaj o prawa autorskie. Dużo czasu poświęciłam, by zebrać zawarte w niej treści, udostępniam ją za darmo, jednak musisz podać autora. Ciekawej przygody!